Szrenica, Śnieżne Kotły – mała zapowiedź.

Tak więc jeden spośród wielu dni długowolnych wykorzystałem na podróż do Szklarskiej z (podkreślam) najlepszym czarnym murzynem w tej części galaktyki (chodzi rzecz jasna o Adama, któremu wyrazowi cierpliwości, umiejętności jazdy oraz wyjątkowej ładowności daję upust w tym miejscu [jakże to nieskładne]).

Z racji tego, iż zdjęć wyszło całkiem sporo, nie mam zamiaru pozbywać się ot tak całego materiału (lenistwo wygrywa i w tej bitwie). Zaczniemy więc delikatnie, wyjątkowo w kolorze (!). Za to, że delikatnie, to wrzucę aż 3. Bo do Czech też mieliśmy za darmo.

Na początek – Szrenica, potem Śnieżne Kotły (od strony nadajnika) i nieco szersze spojrzenie z Kotłów.

Tak swoją drogą – wyszło nam 9 godzin marszu. Wpierw na górę, a następnie ze Szrenicy (pierwsze zdjęcie) na drugi szczyt widoczny po lewej stronie.

 

 

Szrenica Kolor kopia

z drugiej strony kotly

panorama ze śnieżnych kotłów kolor kopia

Niebo spogląda.

_DSC6788

_DSC6815

_DSC7052

 

Tak więc ostatnio udało mi się uciec na chwilę od tej wstrętnej codzienności i trochę odreagowałem. Tego wszystkiego po prostu rodzi się zbyt wiele – czuję, jakby mantra wypychała mnie z własnego życia. To, to i tamto – ile tak można? Jakież to nudne i schematyczne.

A więc nieschematycznie pojechałem w niezbyt interesującą dla zwykłego zjadacza chleba pogodę w parę miejsc, które od dłuższego czasu miałem na oku. Nie sądzę, abym wyglądał na normalnego, podróżując z rynsztunkiem na plecach w środku deszczu. Zresztą… Jakbym kiedykolwiek wyglądał.
Pokręciłem się tu i tam i dzięki Bogu natura była łaskawa – nadciągająca burza jak zwykle przyniosła ciekawe chmury i grę świateł. Że też tylko cholera tak mocno musiało wiać – szczególnie przy ostatnim zdjęciu miałem problemy z utrzymaniem poziomu aparatu, a statyw, z racji na kratowany podest pomostu, nie wchodził w rachubę.

Szczególne pozdrowienia dla tego pana, który próbował mnie okraść właśnie na owym pomoście – już chyba nie może być dnia, w którym ktoś nie będzie próbował Cię okraść, albo przywalić w mordę. Ludzie, zmieńcie się w końcu, bo w tym kraju za parę lat nie będzie nawet co szukać…

PS Pozdrowienia dla Panów robotników przy rurze – nie zapomnę z jakim zafascynowaniem majster opowiadał o tym jak wciągali rurę (bydle ma kilkaset metrów).

Minimalnie

_DSC6000
Tak więc ponownie udało mi się zrobić architekturę. Dawno nie było żadnych wpisów, ale spowodowane to było zbyt intensywnym grafikiem i natężeniem zajęć. Teraz jest troszeczkę więcej luzu, to i znajdzie się chwila na wrzucenie zdjęć.

Pozdrowienia dla pani, która chciała mnie przepędzić z miejscówki i zabronić robienia zdjęć. Dzięki Bogu, jeszcze nie ma w Polsce takiego prawa, które zabraniałoby stać sobie publicznie. A już tym bardziej nakazu uśmierzania bólu niektórych partii ciała bardzo konkretnych osób. Co mi pozostaje zrobić – wyrok zapadł, galera bez załogi nie ruszy!