Samotnia…

W końcu trochę wolnego.

Po domu ciągle walają się książki, aczkolwiek można to już puścić na krótko w niepamięć.

Tak więc pierwsze co zrobiłem to wyjechałem ze znajomymi… Urwać się, uciec.
(pozdrowienia dla wszystkich!)

W głowie jakaś dziwna pustka…

Nie wiem….

Fotografia z Samotni…

Samotnia

Długa przerwa. Ciąg dalszy śnieżnych kotłów.

 

Wobec panujących do dziś upałów czas pogłębić powiew chłodu w okolicy.

Tak więc dodaję jeszcze trochę zdjęć z okolic Szklarskiej.

 

_DSC7297

_DSC7297

_DSC7297

 

Pozdrowienia dla wariatów z ostatniego zdjęcia, którzy… Zjeżdżali po tej grani i resztce śniegu, który tam został… Trzeba mieć jaja.

Śnieżne Kotły

Tak więc miał być nowy wpis. Tak i jest nowy wpis. Miał być wczoraj… Ale po całym dniu bieganiny po prostu nie dałem rady…

Dzisiaj same sukcesy. Lokal przekazany, lampa przed budynkiem rady zamontowana, no i – pierwsze miejsce w konkursie PWr w kategorii architektura. Tyle cukru.

Dzisiaj bardzo chciałem dodać to zdjęcie. Chyba jedne z lepszych z wyjazdu.

Pozdrowienia dla Adama i Michała – który pomimo przeciwności losu pofatygował się reprezentować mnie na rozdaniu nagród. Duży +!

_DSC7297

Szrenica, Śnieżne Kotły – mała zapowiedź.

Tak więc jeden spośród wielu dni długowolnych wykorzystałem na podróż do Szklarskiej z (podkreślam) najlepszym czarnym murzynem w tej części galaktyki (chodzi rzecz jasna o Adama, któremu wyrazowi cierpliwości, umiejętności jazdy oraz wyjątkowej ładowności daję upust w tym miejscu [jakże to nieskładne]).

Z racji tego, iż zdjęć wyszło całkiem sporo, nie mam zamiaru pozbywać się ot tak całego materiału (lenistwo wygrywa i w tej bitwie). Zaczniemy więc delikatnie, wyjątkowo w kolorze (!). Za to, że delikatnie, to wrzucę aż 3. Bo do Czech też mieliśmy za darmo.

Na początek – Szrenica, potem Śnieżne Kotły (od strony nadajnika) i nieco szersze spojrzenie z Kotłów.

Tak swoją drogą – wyszło nam 9 godzin marszu. Wpierw na górę, a następnie ze Szrenicy (pierwsze zdjęcie) na drugi szczyt widoczny po lewej stronie.

 

 

Szrenica Kolor kopia

z drugiej strony kotly

panorama ze śnieżnych kotłów kolor kopia

Niebo spogląda.

_DSC6788

_DSC6815

_DSC7052

 

Tak więc ostatnio udało mi się uciec na chwilę od tej wstrętnej codzienności i trochę odreagowałem. Tego wszystkiego po prostu rodzi się zbyt wiele – czuję, jakby mantra wypychała mnie z własnego życia. To, to i tamto – ile tak można? Jakież to nudne i schematyczne.

A więc nieschematycznie pojechałem w niezbyt interesującą dla zwykłego zjadacza chleba pogodę w parę miejsc, które od dłuższego czasu miałem na oku. Nie sądzę, abym wyglądał na normalnego, podróżując z rynsztunkiem na plecach w środku deszczu. Zresztą… Jakbym kiedykolwiek wyglądał.
Pokręciłem się tu i tam i dzięki Bogu natura była łaskawa – nadciągająca burza jak zwykle przyniosła ciekawe chmury i grę świateł. Że też tylko cholera tak mocno musiało wiać – szczególnie przy ostatnim zdjęciu miałem problemy z utrzymaniem poziomu aparatu, a statyw, z racji na kratowany podest pomostu, nie wchodził w rachubę.

Szczególne pozdrowienia dla tego pana, który próbował mnie okraść właśnie na owym pomoście – już chyba nie może być dnia, w którym ktoś nie będzie próbował Cię okraść, albo przywalić w mordę. Ludzie, zmieńcie się w końcu, bo w tym kraju za parę lat nie będzie nawet co szukać…

PS Pozdrowienia dla Panów robotników przy rurze – nie zapomnę z jakim zafascynowaniem majster opowiadał o tym jak wciągali rurę (bydle ma kilkaset metrów).