![_DSC3906](https://pietrzykowskiphotography.wordpress.com/wp-content/uploads/2013/12/dsc3906.jpg?w=620&h=410)
Ostatnimi czasy nie mogę z siebie wykrztusić żadnej ilości twórczego prowokatora. Nawet już wybiorę się z aparatem w plener, ale wracam z pustymi rękoma. No coś niby wyszło, ale szału nie ma.
Raczej jest to chyba pretekst do tego, by cokolwiek napisać. Idzie zima, znowu nie ma śniegu. Wrocław jest chyba przez złośliwość natury wobec mnie właśnie takim bezśniegowym miejscem. Nie sądzę, bym doczekał się białych świąt w tym roku. Zresztą… W sumie to nie wiem czy czekam na święta.
Plusem jest to, że w sumie jest dosyć zimno. Ludzie raczej rzadziej wychodzą na ulicę i czuję się bardziej swobodnie robiąc z siebie wariata z puszką, czy nawet raczej mało kto zauważy, że wchodzi się tam gdzie nie powinno.
Taka refleksja, którą sobie przypomniałem – znowu zaplombowali port miejski. Miało być tak pięknie, a tu śruby w drzwiach. W sumie nic dziwnego, nie chcą, by im się element osiadł na zimę, bo skończy się jak z cyganami na Kamieńskiego – „Chcemy się przenieść, ale wskażcie nam mieszkania zastępcze!” – śmiechy chichy.
Nie wiem w sumie dlaczego nie lubię wzroku obcych, czy nawet innych. Inna sprawa, że lwia część osób widząc kogoś ze statywem, czy nawet aparatem większym niż kompakt wpada w niemalże jakiś trans. Zaraz oczy zwrócone na osobę za szpejem i to „podążanie” za nim głową. W sumie może dlatego raczej staram się nie używać statywu „w mieście”, a przynajmniej tam, gdzie jest ruchliwie.
Ale o czym ja znowu mówię.
Idę sobie.