Obraz odnaleziony

_DSC9218-2 kopia

Tym razem zanurzymy się troszeczkę w nurt surrealistyczny, który de facto w rozwoju fotografii jako „współczesnej sztuki pięknej” miał największy wkład. Żaden z innych strumieni tak mocno nie upodobał sobie fotografii jako swojego doskonałego środka wyrazu. To właśnie nacisk surrealistów doprowadził ostatecznie do zakwalifikowania fotografii jako sztuki artystycznej.

_DSC9289 kopia

Zachowania surrealistów były przecież uzasadnione. Lata 20 XX wieku przyniosły idealne, wymarzone wręcz narzędzie przedstawicieli tego nurtu – aparat małoobrazkowy. Przerwano powtarzającą się sztampę portretów i krajobrazów, by wtrysnąć tam trochę świeżego powietrza… Przeciętności. Stąd też popularność fotografii paryskich przedmieść Atgeta. Twierdził, że robi tylko „dokumentację dla artystów”. De facto jego swoisty przekrój ordynarności stał się zwiastunem nadejścia surrealizmu. Sztuki „przedmiotu odnalezionego” i „obrazu odnalezionego”.

Bo surrealiści de facto kują własny świat z tego, który zastają. Władcy umysłów i dusz.

U jednych, geniuszy, manipulantów – sprzeczność  perspektywy, kontrast kształtów, światła i formy. Punkty widzenia niemożliwe w malarstwie, zniekształcenia i skracanie perspektywy. Zabawa odbiorcą i jego umysłem. Oszukiwanie go, zmuszenie do konkretnej, z góry założonej percepcji…

U drugich, romantyków – odnajdywanie skrawków swojej duszy w świecie. Przekształcanie wszechświata, kreowanie go na potrzeby swoich emocji… A może to właśnie emocje go tworzą…

_DSC9222 kopia

Troszkę Warszawy

Już troszeczkę zdjęć z Warszawy przygotowałem. Ciekawe miasto, szczególnie pod względem architektonicznym. W przeciwieństwie do Wrocławia, stosunkowo dużym przestrzeniom oddzielającym budynki towarzyszy wyższa zabudowa pionowa. Z tego powodu sprawia wrażenie dużo bardziej estetycznego od Wrocławia (który de facto pod względem spójności stylu miasta, powiązania budynków i nadmiaru przestrzeni doprowadza mnie do płaczu).

Wszystko swoim kosztem. Generalnie społeczeństwo wyabstrahowane, odcięte od reszty. Oportunizm, cwaniactwo. Dystans do innych, zawsze jest podział na kogoś wyżej i kogoś pod. Niezbyt przyjemna atmosfera. Każdy gdzieś biegnie jakby od tego zależało jego życie. Jedyne osoby, które odwiedzają parki czy choćby przysiądą na chwilę na ławkach to turyści i pijacy.

Aczkolwiek – mam to co chciałem. Album Cobba z jedynymi kolorowymi zdjęciami Warszawy po wyburzeniu przez Niemców jest mój.

_DSC8841 kopia _DSC8906 kopia _DSC8966 kopia2

I taki bonusik, integralności architektonicznej o której mówiłem.

_DSC9125 kopia2

I najważniejsze – pozdrowienia dla Adama, który znowu musiał znosić (i z jakimże to polotem mu się to udawało!) moje korby, pokroju stania w ulewie i robienia zdjęć. No i jeszcze jedno – Adam jest po prostu świetnym murzynem. Nikt tak statywu nie nosi 😛

Szukając gdzieś miejsca, gdziekolwiek, pomiędzy.

_DSC8870 kopia
Znowu się gdzieś w tym wszystkim zagubiłem.

Brakuje skrzydeł, powietrza, oddechu. Sam nie wiem czego. Wszystko siedzi w głowie. Rodzi się tam, rozwija, ewoluuje.

Jakby część mnie chciałaby, czy może jest gdzie indziej. Nie jest w stanie rezonować z otoczeniem. Zgubiłem się.

Tryptyk

_DSC8240 kopia

Tak… Wpisów stricte fotograficznych dawno nie było. Czas chyba to w jakiś sposób zrekompensować, więc tym razem wrzucę tryptyk.
Zdjęcia pochodzą ze wspólnego wypadu z Weroniką Rudnicką (model), Sylwią Pindor (stylizacja) i Dominikiem Chrzanem (również foto).

 

_DSC8247 kopia

A w poniedziałek do Warszawy… Mam nadzieję, ze pogoda chociaż trochę dopisze i te tony sprzętu, które zabieram na coś się przydadzą. Choć nie przewiduję, żebym użył więcej jak 30-50% z tego co zabieram. Aczkolwiek – gdy jest taka możliwość, a nie obciąża to pleców – zawsze warto być przygotowanym (Pozdrowienia dla naszego kierowcy Adama – jak mi moją zieloną kometę rozbijesz, to Ci oczy wydłubię).

 

_DSC8297 kopia
Cóż… Idę się uczyć…

Bo jak to mawiał mój dziadek

„Ucz się, ucz, bo nauka to potęgi klucz”