[ZTS] – Zrób To Sam – Monitoring Audio D7000 – Kabel Odsłuchu Audio do D7000… I nie tylko.

Tak więc przyszła kolej na następny [ZTS].

Jako, że nadciągał kolejny nudny wieczór, postanowiłem to wykorzystać w sposób konstruktywny – stwierdziłem więc, że najwyższa pora zająć się kwestią odsłuchów na poziomie aparatu, poprzez słuchawki (ba i to nie byle jakie! Toż to studyjne odsłuchy!).

Na wstępie muszę rozczarować wszystkich, którzy myśleli, że słuchawki wystarczy po prostu podłączyć. O nie! To by było zbyt proste! Mój ulubiony producent aparatów zadbał o to, by myśl innowacyjna rozwijała się pod strzechami… Bo przecież po co znowu wydawać grube pieniądze za kabel, do którego i tak trzeba dokupić przejściówkę, a który można zrobić… Za ok. 3zł. Ja wszystko miałem już w warsztacie.
Konieczne jest za to podłączenie się do aparatu poprzez wyjście TV OUT. Tam, sygnał audio i video, rozdzielany jest na dwa kanały jacka 3,5mm – na jeden („dolny”) idzie dźwięk, a na drugi („górny”) obraz.

Tak więc na chłopski rozum potrzebny będzie kabel męsko-żeński Jack 3,5mm, w którym pominiemy styk do video, tworząc tym samym dźwięk monofoniczny na docelowych odsłuchach. Teza okazuje się być słuszna, bo kabel sprawuje się póki co wyśmienicie (przed chwilą skończyłem, to też postanowiłem się podzielić efektami mojej pracy).

_DSC8309 kopia_DSC8312 kopia

Potrzebne narzędzia:
-Lutownica
-Szczypce
-Kalafonia
-Cyna
-Koszulki Termokurczliwe
-Wtyk męski Jack 3,5mm
-Wtyk żeński Jack 3,5mm
-Kabel dwużyłowy + masa (zależnie od potrzeb, nie zalecam dłuższych jak 15cm)
-Zapalniczka bądź inne źródło ciepła konieczne do zaciskania koszulek
*-Przydatny będzie też ściągacz do izolacji z kabli
*-Ew. Nożyczki, do cięcia koszulki, aczkolwiek ja preferuję tu szczypce

_DSC8313 kopia
I tak – zaczynamy od kabla. Należy ściągnąć z niego główną izolację na krótkim odcinku, a następnie połączyć ze sobą masy.
Kolejnym krokiem jest ściągnięcie izolacji z obu kanałów i ich połączenie. Otrzymujemy tak dwa kable do zlutowania – złączone kanały i masę.
_DSC8316 kopia
Następnie należy pobielić oba druty cyną. Nie zapomnijmy użyć kalafonii, bo wtedy będziemy mieli zimny lut.
Analogiczną czynność wykonujemy z masą na wtyczce (ja zacząłem od męskiej) i na dolnym kanale. Podpowiem, że złącze „dolne” chowa się wgłąb wtyku i jest po prostu bliżej końcówki. Ustawiając wtyk tak jak na poniższym zdjęciu, mówimy wtedy o złączu bliżej nas.

_DSC8310 kopia
_DSC8311 kopiaNależy przylutować masę i złączone kanały do dolnego złącza. Oczko od Video pozostawiamy zimne.
Następnie całość okładamy koszulką termokurczliwą i ogrzewamy ją np.  zapalniczką (może być też śrubokręt owinięty watą i zamoczony w czymś palnym, bądź spowalniającym spalanie – czasem sprawdza się nawet spirytus salicylowy).
_DSC8317 kopia
Zakręcamy wtyk męski i przygotowujemy na kablu zakrętkę kabla żeńskiego ( pamiętajmy, by nałożyć ją w dobrą stronę! Pomyłki przypłacimy przecinaniem kabla i lutowaniem na nowo) oraz koszulkę termokurczliwą. Kolejność jest tu też ważna (bliżej wtyczki musi się znajdować koszulka).
Pobielamy masę i oba kanały. Teraz będziemy je podłączać do obu złącz. Ponownie zdejmujemy izolację i złączamy masy. Zdejmujemy końcówki izolacji z kanałów.

_DSC8319 kopia_DSC8318 kopia
Następnie lutujemy już żeńską wtyczkę, wszystko solidnie zakręcamy i… sprawdzamy. Jeżeli się udało, to ponownie zaoszczędziliśmy kilkadziesiąt złotych. I kupę czasu na łażenie po sklepach, czy zamawianie kabla wysyłkowo.

Kabel podłączamy do złącza TV-OUT
DSCN1095 kopia
DSCN1096 kopia
I tak do naszego kabla wystarczy podłączyć już tylko docelowe odsłuchy…
DSCN1097 kopia
Tutaj czasami może się pojawić swoista komplikacja. Otóż sygnał wysyłany przez złącze TV-OUT jest de facto bardzo słaby, przeznaczony już z założenia do wzmacniania go w odbiorniku. Szczególnie ważne jest to w słuchawkach o wysokiej impedancji (u mnie 250 omów). Tutaj doskonałym rozwiązaniem jest wzmacniacz słuchawkowy! (Po prawej)

DSCN1098 kopia

I tak oto poszerzyliśmy swój ekwipunek jeżeli chodzi o sprzęt Video. Teraz możemy już bez przeszkód analizować dźwięk z nagrania, nawet przy głośnym otoczeniu, gdzie na wbudowanym głośniku jest to niemożliwe! Dodam, że nie trzeba odłączać odsłuchów, by korzystać z zewnętrznego mikrofonu.

Ah, no i dla dociekliwych, którzy odkryli, że mój aparat (a raczej grip) jest klejony taśmą. Otóż, jak mówi stary i ceniony podręcznik fotografii: „Podstawowymi Narzędziami Fotografa są:
aparat, materiał światłoczuły, umysł i taśma monterska.”
A tak na poważnie – zabezpieczenie od sakwy na akumulatory mi się wyregulowało. Taśma zapobiega jej przypadkowemu wypadnięciu. _DSC7530
PS Hmm… Przydałaby się wersja po angielsku dla gości zza granicy… Pożyjemy, zobaczymy.

[PT] Poteoretyzujmy… O technice fotografowania. Portret – Dobór ogniskowej

Dawno nie było nowych wpisów. O ile fotografii wykonałem w tym czasie multum, to tym razem się nimi nie podzielę (w przyszłości owszem).

Przyszła więc pora na teoretyzowanie na temat techniki fotografowania.

Myślę, że temat prawidłowego trzymania aparatu, operowania przysłoną, czułością i czasem naświetlania aczkolwiek pominę. Tego typu zagadnienia uważam powinny zostać opanowane już w pierwszym etapie zaznajamiania się za aparatem.

Chciałbym omówić temat doboru ogniskowej do odpowiedniej scenerii w kontekście portretu. Lecz najpierw „podefiniujmy”.

Przez ostatnie lata słowo „portret” nabrało nieco innego, niż pierwotnie wykształca się w głowie desygnatu. Nie jest to typowe ujęcie popiersia. Właściwie pojęcie „portret” odnosi się aktualnie do najbardziej ogólnie pojętego przedstawienia człowieka, nawet wyjętego z kontekstu. Czytując np. M. Freemana łatwo pokłonić się nawet o stwierdzenie, że portret to każde możliwe przedstawienie człowieka, nawet bez jego udziału. Tak więc może być on nawet przedstawieniem samych przedmiotów pracy, którymi osoba o której opowiadamy historię na co dzień operuje.

Tyle słowem wstępu. Natomiast jeżeli chodzi o samą przyczynę wykształcenia się konieczności doboru właściwej ogniskowej do określonego rodzaju portretu – głównie wynika to ze zniekształceń perspektywistycznych, jakie dane szkło nam oferuje. I tak np. super-szerokiego kąta, czy „rybki” nie powinno się stosować wobec ujęć twarzy, popiersia, czy idąc dalej czasem i przedstawienia całej sylwetki. Są oczywiście od tego ostatniego odstępstwa, gdy to osoba człowieka stanowi swoistą wisienkę na torcie kompozycji np. krajobrazu czy architektury.

W stosunku do dłuższych szkieł natomiast nie ma przeciwwskazań. Jedynym ograniczeniem może być po prostu… Sama ogniskowa. Odległość, jaką będziemy zmuszeni pokonać, by wykonać np. portret studyjny całej sylwetki, przy użyciu choćby 300 czy 450mm może i na pewno przekroczy wymiary naszego atelier. Lepiej pokusić się tutaj o standardowe ogniskowe rzędu 24, 35 czy ostatecznie 50mm. Przy 85 mm możemy już mieć problemy z odległością, aczkolwiek i taka możliwość istnieje.

Inną kwestią jest dobranie odpowiedniej ogniskowej w celu otrzymania pożądanego bokehu. I tutaj zaskakująca pewnie dla wielu informacja, że nie zależy ona tylko od wielkości otworu względnego przysłony, czyli jej wartości. Kluczowymi są tutaj również pojęcia jak odległość hiperfokalna, względna odległość fotografowanego obiektu i tła.

Hiperfokalną tym razem ominę. Jest ona kluczowa dla zdjęć krajobrazu, aczkolwiek przy portrecie raczej rzadko wykorzystywana. Natomiast co do odległości – im bliżej fotografowany obiekt będzie nas stać, tym bardziej płytka stanie się głębia ostrości i tym samym (teoretycznie) lepszej jakości bokeh otrzymamy. Im dalej natomiast oddalone jest od fotografowanego obiektu jest tło – tym bardziej popadać będzie ono w bokeh. Dochodzimy jednak do punktu, gdzie odległość od fotografowanego obiektu jest tak duża, że objąwszy go, otrzymujemy efekt papierowej głębi. To ostatnie dotyczy raczej długich szkieł. Tutaj, głębia ostrości nawet na względnie dużych wartościach przysłony jest tak mała, iż nie jest w stanie ona objąć zarówno obiektu, jak i tła. W ten sposób również otrzymamy bokeh. Aczkolwiek, ostrząc na nieskończoność, czy hiperfokalną, przedobrzymy i otrzymamy ostry kadr.

Dochodząc do meritum. Istnieją pewne odległości, które wchodzą w kanon użycia określonych ogniskowych. Zamiast rozpisywać się dalej w nieskończoność, po prostu przedsatwię je w postaci pseudo-tabeli.

20mm

35mm

50mm

100mm

150mm

200mm

400mm

Postać stojąca/
Poziomo

1,5m

3m

4m

8m

12m

16m

32m

Postać stojąca/
Pionowo

1m

2m

3m

6m

9m

12m

24m

Dwie osoby/
Pionowo

1,5m

3m

4m

8m

12m

16m

32m

Głowa i ramiona/
Pionowo

NZS

NZS

1m

2m

3m

4m

8m

Głowa/
Pionowo

NZS

NZS

0,75m

1,5m

2m

3m

6m

*NZS -Nie Zaleca Się

Mam nadzieję, że układ tabeli się nie posypie.

I cóż…Chyba tyle w temacie. Pasjonatom pstrykania wszystkiego na wszystkim co się da radzę wziąć sobie te dane do serca.

W oparciu na „Portret” Michaela Freemana wydawnictwa National Geographic

[ZTS] – Zrób To Sam – Szara Karta

Szara karta – Zrób To Sam

Szara karta jest nieodłącznym towarzyszem fotografa, który z reguły woli mieć przy postprodukcji zdjęcia mniej jak więcej roboty do zrobienia. Pozwala ona już na etapie wywoływania surowych plików RAW ustalić balans bieli, a co za tym idzie neutralną kolorystykę. A wszystko to za pomocą wbudowanego w Photoshop (a właściwie w Camera Raw, lub jak kto woli ACR) przycisku (a raczej funkcji) „Balans Bieli”.

Bar

Po wybraniu funkcji nie pozostaje nam nic innego jak kliknąć na obszar naszej szarej karty. Następnie klonujemy ustawienia balansu do pozostałych fotografii z serii (bo przecież nie będziemy w każdy kadr wpychać szarej kartki!).  By to zrobić, zamiast otwierać pliki RAW pojedynczo, należy całą serię otworzyć w Adobe Bridge, albo po prostu przeciągnąć interesujące nas pliki do okna PS, na obszar w obrębie paska zadań (w innym wypadku wrzucimy je do bieżącego obszaru roboczego).

I tu doszedłem do etapu jak przygotować się do wykorzystania takiej karty. Otóż po prostu trzeba w zastanych warunkach oświetleniowych danej sesji zrobić jedno zdjęcie z widoczną szarą kartą w kadrze. Resztę wykonujemy zgodnie z w/w opisem.

Na pewno nie jest to vademecum na wszystkie problemy z balansem bieli, ale pozwala na wypracowanie tego neutralnego i ewentualną jego szybką korekcję poprzez tintę, lub temperaturę barwową.

Doszliśmy więc do sedna. Jak wykonać ową kartę? Otóż w bardzo prosty sposób (przedstawię dwie metody).

  1. Jesteśmy „Zosie Samosie” i chcemy zrobić wszystko sami:
    Należy utworzyć nowy dokument (Plik -> Nowy) w Photoshop, najlepiej o wymiarach interesującego nas formatu docelowego. Ja wybrałem typowy A4 (International Paper)
    Nowy plik
    Następnie wybieramy opcję Wypełnij… (Edycja -> Wypełnij) i wybieramy opcję Kolor… Następnie wpisujemy w wartości LAB odpowiednio L:50 A:0 B:0  (jak na załączonym rzucie).Wypełnij...

    I gotowe. Otrzymujemy plik gotowy do wydruku. Należy go zapisać i wydrukować. W tym momencie kluczowym elementem staje się drukarka. Powinna ona być sprofilowana do konkretnego tuszu i papieru, co często jest kosztownym wynalazkiem. Można się poratować i tą jedną kartę wywołać w profesjonalnym fotolabie. I tutaj najważniejszy element – TAKIEJ KARTY NIE DRUKUJEMY NA PAPIERZE BŁYSZCZĄCYM! Wtedy przestaje odbijać zamierzone 18% światła i przekłamuje wyniki. Kluczem jest tu papier MAT (matowy).

  2. Jesteśmy leniwi i wolimy gotowce:- Po prostu drukujemy załączone zdjęcie zgodnie ze wskazówkami kilka linijek wyżej. Przypominam – Sprofilowany druk i papier MAT!
    Pietrzykowski Photography

    Pietrzykowski Photography

    I tak oto, w cudowny sposób staliśmy się posiadaczami szarej karty, która według obecnych cen rynkowych (Kodak) kosztuje 18 Euro. GRATULUJĘ!
    Koszt produkcji? Od kilkudziesięciu groszy za stronę 10×15 w fotolabie (mniejszych nie polecam) do 4-9 zł za A4 w labie. Gdy mamy własną, oprofilowaną drukarkę koszty w przypadku dużych formatów są znacznie mniejsze.

    To wszystko na ten temat. W razie pytań zapraszam na FB bądź maila!