Zakazane Smaki

Świat Wykreowany - Zakazane Smaki

Tak więc przyszła pora na coś świeżego. Właśnie zamknięty został okres zgłaszania prac na konkurs fotograficzny, więc odczuwam pełnię swobody w umieszczeniu tutaj mojej pracy.

W tym miejscu chciałbym olbrzymie podziękować Lu (Luiza Niemczuk), za to, że jako jedyna (!), w pełni konsekwencji zadeklarowała się pozować. Lu, uratowałaś mi skórę, bo owy konkurs przyjąłem sobie za punkt honoru. Jak również znajdzie się tu miejsce na podziękowania dla Mikołaja Wolniewskiego, który to pomógł mi zorganizować „plenerowe” niemalże miejsce, gdzie mógłbym się rozstawić ze sprzętem.Naprawdę doceniam.

W każdym razie- życzcie mi powodzenia, a na wyniki… Trzeba będzie poczekać…

Wracając do samej fotografii.

Czemu akurat taki kadr? Już niemalże z opętaniem bandażuje wszystkie osoby, które próbuję fotografować w kontrolowanych warunkach. Pozwala mi to selektywnie skupić uwagę na tym, co chcę uwydatnić. I tak oto: oczy, element niemalże osobowościowy człowieka. Bo przecież nie bez powodu mówi się, że są one zwierciadłem duszy… Tu ich nie ma. Nie możemy poznać osobowości osoby fotografowanej, staje się ona niemalże kukłą, bezosobowym odniesieniem do wielu z nas… Do człowieczeństwa.

Widzimy w pełni wymuskany, dopieszczony kadr w „wysokim kluczu”, charakterystycznym dla fotografii mody, przyjemnych portreciaków, jak i do samych aktów… I tu pojawia się pewien kontrast – przedmiot, który nie powinien tu mieć miejsca. Potrafiący sprawić ból… A przyjmowany jest niczym Komunia Święta… Przekazany i przyjęty w zaufaniu… Czy zostało ono nadużyte?  Czy może celem samej osoby jest sprawienie sobie bólu? Ale gdzie wtedy odnaleźć można jakikolwiek grymas twarzy, skórcz mięśni, jakąkolwiek reakcję… Nie można.

Cóż. Myślę, że więcej na temat tej fotografii nie będę się wypowiadać, bo ograniczałbym wtedy pole interpretacji, które w domyśle przy takich fotografiach – chcę pozostawiać nieograniczone.

Zresztą, próby opisywania fotografii zamieszczane tu, na blogu, nie powinny być traktowane poważnie. Fotografia, we współczesnej formie, raczej stawia sam proces twórczy na równi z procesem odbioru i interpretacji. Ba! Fotograf jedynie dostarcza formę, nad której analizą następnie będzie zastanawiać się odbiorca. Sama Fotogeniia obecnie uznaje wartości interpretacyjne jako całkowicie subiektywne, zależne od indywidualności człowieka, który samą fotografie przeżywa samodzielnie i indywidualnie. Bo przecież: spoglądając na fotografię, jak również obserwując jakikolwiek obiekt w rzeczywistości – spoglądamy oczami, choć tak naprawdę obraz odbierany powstaje w naszej głowie! Przez ile rozmaitych filtrów przechodzi obraz, zanim trafi do naszej świadomości… Radość, Smutek, Nostalgia, Nuda, Emocja, Entuzjazm, Miłość, Nienawiść, Śmierć, Życie… Można by wymieniać w nieskończoność. I tak oto, sama interpretacja obrazu, uznawana jest jako obserwacja świata poprzez pryzmat własnych uczuć i doświadczeń. Bo przecież uniesiony w górę kij, może być dla osoby dotkniętej przemocą przerażający, to dla takiej, która dostrzega jedynie go jako formę zabawy z psem, który zaraz go przyniesie… może być niewinne.

I dlatego uważam, że nie ma co tu wskazywać na jakąkolwiek konkretną interpretację. Ja pokzauje swoją. Staram się opisać emocje i cele, które mi towarzyszyły, by dostarczyć formę. Nic poza tym.

Dodaj komentarz